Rośliny w dziecięcych zabawach w Dolinie Tęczy

"Kwaski" w nowym tłumaczeniu Doliny Tęczy autorstwa Anny Bańkowskiej

Z tomu "Dolina Tęczy" możemy dowiedzieć się ciekawych szczegółów odnośnie dziecięcych zabaw, które miały miejsce w tytułowym zakątku i na nieszczęsnym cmentarzu metodystów. Dla wiejskich dzieci, żyjących niegdyś bez dzisiejszych  gadżetów, kwiaty, owoce, liście roślin czy kora drzew były przez wieki materiałem używanym w różnorodnych zabawach czy też przekąską nie do pogardzenia. Dzisiaj takie umiejętności nowomodnie zaliczamy do surwiwalu ;-).

W Dolinie Tęczy przyrodniczym guru dzieci Blythów był Jem, który zawsze wiedział, gdzie rosną pierwsze i najdojrzalsze jagody, gdzie zimowego snu budzą się nieśmiało pierwsze blade fiołki i ile niebieskich jajek znajduje się w gnieździe drozda wędrownego w klonowym gaju. Potrafił wróżyć z płatków złocieni i wysysać nektar z czerwonej koniczyny, a także wygrzebywać wszelkiego rodzaju jadalne kłącza na brzegach stawu, co budziło obawy Susan, że wszyscy się strują. Wiedział, gdzie można znaleźć najpiękniejszą świerkową żywicę na blado-bursztynowych sękach na porośniętej porostami korze, wiedział, gdzie jest najwięcej bukwi w buczynach wokół Harbour Head i gdzie są najlepsze miejsca do połowu pstrągów w okolicznych strumieniach. Potrafił naśladować odgłosy każdego dzikiego ptaka i zwierzęcia w Four Winds i znał stanowiska każdego dzikiego kwiatu od wiosny do jesieni.

Rozchodnik wielki (Hylotelephium maximum)

Nawet on mógł nabyć nowej przyrodniczo-użytecznej wiedzy od Mary Vance, która nauczyła dzieci, jak robić „dmuchane woreczki” ("blow-bags") z grubych liści rozchodnika, które kwitły w starym ogrodzie Baileyów, wprowadziła ich w smakowite właściwości „kwasków", które rosły w szczelinach  cmentarnego murku, i potrafiła tworzyć  swoimi długimi, giętkimi palcami najwspanialsze obrazy-cienie na ścianach. A gdy wszyscy zbierali świerkową gumę w Dolinie Tęczy, Mary zawsze znajdywały „największy kęs” i się tym przechwalała. 

Odnośnie tych blow-bags, odbyłem krótką dyskusję z  tłumaczką za pośrednictwem wydawnictwa Marginesy, gdyż nie za bardzo podobały mi się te "nadmuchiwane balony". Nie umiałem sobie wyobrazić jak miałoby wyglądać nadmuchiwanie balonów z rozchodnikowych liści. Te liście są wewnątrz mięsiste i wypełnione wodą, zaś z zewnątrz pokryte półprzezroczystą, dość grubą i odporną skórką (warstwa kutykuli), co umożliwia im ograniczenie transpiracji. Jak je trochu pomiędlić to skórka odstaje od miąższu liścia i robią się pęcherze, ale jak to nadmuchać? 

Liść rozchodnika z "pęcherzami" kutykuli

Po poszperaniu w Internecie odnalazłem jednak następujący przepis na dmuchane balony z rozchodnikowych liści Bullfrog Throats and Sedum Leaves. Jak widać ta zabawa zachowała się w pamięci angielskich dzieci do tej pory. Czy identycznie wyglądała przepis Mary Vance na "blow-bags"  pewności nie mam.

Surwiwalowe umiejętności z dzieciństwa zapamiętał nawet roztargniony pastor Meredith. „Pozwól, że przyniosę ci filiżankę” – powiedział z uśmiechem. ... podszedł do jednego z drzew brzozowych i zdarł z niego kawałek białej kory. Zręcznie uformował z tego trójrożny kubek, napełnił go wodą ze źródła i podał Rosemary. ... Nauczyłem się je robić, gdy byłem chłopcem, pewnego lata na kempingu. Stary myśliwy mnie nauczył". Jak zrobić całkiem zgrabny kubek z pomocą noża uczą dzisiejsi surwiwalowcy np tutaj, jednak pastor Meredith poradził sobie bez żadnych narzędzi więc może jego kubek był prostszy w formie.

2 komentarze:

  1. The area once known as Rainbow Valley is beautiful this time of year with the changing leaves!

    OdpowiedzUsuń