Ogródek “Ustronia Patty”

 Ania z Avonlea
Ogródek “Ustronia Patty” (Rozdział 6)
They saw it as they walked up the pine-fringed hill from the park. Just on the crest, where Spofford Avenue petered out into a plain road, was a little white frame house with groups of pines on either side of it, stretching their arms protectingly over its low roof. It was covered with red and gold vines, through which its green-shuttered windows peeped. Before it was a tiny garden, surrounded by a low stone wall. October though it was, the garden was still very sweet with dear, old-fashioned, unworldly flowers and shrubs -- sweet may, southern-wood, lemon verbena, alyssum, petunias, marigolds and chrysanthemums. A tiny brick wall, in herring-bone pattern, led from the gate to the front porch. The whole place might have been transplanted from some remote country village.
Istotnie, gdy schodzili z niewielkiego pagórka porośniętego sosnami (pine), dostrzegli już z oddali ów domek, o którym opowiadała Iza. Stał na skrzyżowaniu ulic, a z obydwu stron otaczały go wysokie sosny (pines), zdające się sprawować nad nim macierzyńską opiekę. Domek był zarośnięty dzikim winem (vines), z którego wyzierały okna, opatrzone w proste zielone okiennice. Przed wejściem znajdował się ogródek, okolony niskim, murowanym parkanem. Mimo jesiennej pory w ogródku panowała zupełna wiosna, pełno w nim było świeżej zieleni - rosły tu wiązy (southern-wood), drzewka cytrynowe (lemon verbena), jaśmin (alyssum), petunie (petunias), nagietki (marigolds ) i chryzantemy (chrysanthemums). Od furtki do frontowego wejścia domku biegła wąziutka ścieżka, wybrukowana lśniącymi kamykami. W ogóle sam domek sprawiał wrażenie chatki przeniesionej tutaj z najgłuchszej wsi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz