Ogródek w “Szumiących Topolach”

Ania z Szumiących TopoliOgródek w “Szumiących Topolach” (Rok I, rozdział 1)
The path was edged by very prim, well-ordered beds of ribbon grass and bleeding-heart and tiger-lilies and sweet-William and southernwood and bride's bouquet and red-and-white daisies and what Mrs. Lynde calls 'pinies.' Of course they weren't all in bloom at this season, but you could see they had bloomed at the proper time and done it well. There was a rose plot in a far corner and between Windy Poplars and the gloomy house next a brick wall all overgrown with Virginia creeper, with an arched trellis above a faded green door in the middle of it. A vine ran right across it, so it was plain it hadn't been opened for some time. It was really only half a door, for its top half is merely an open oblong through which we could catch a glimpse of a jungly garden on the other side. "Just as we entered the gate of the garden of Windy Poplars I noticed a little clump of clover right by the path. Some impulse led me to stoop down and look at it. Would you believe it, Gilbert? There, right before my eyes, were three four-leafed clovers! Talk about omens! Even the Pringles can't contend against that. And I felt sure the banker hadn't an earthly chance.
Ścieżka wije się wśród nienagannie utrzymanych trawników ribbon grass, na których rosną lwie paszcze (bleeding-heart), groszek pachnący (sweet-William), śnieżne lilie (tiger-lilies), boże drzewka (southernwood), białoróżowe stokrotki (daisies ) i, jak je nazywa pani Małgorzata Linde, „pinie". Oczywiście nie wszystkie kwitną o tej porze roku, ale łatwo sobie wyobrazić, że robią to wspaniale we właściwym dla siebie czasie. W odległym zakątku rosną róże (rose), a zarośnięta bluszczem (Virginia creeper) ceglana ściana oddziela ogród od ponurego domu sąsiadów. Spomiędzy listeczków bluszczu wyłaniają się zakurzone zielone drzwi ukoronowane wygiętą w łuk drewnianą kratą. Biegną po niej pnącza winnej latorośli, więc sądzę, że drzwi dawno już nie były otwierane. Poza nimi widać ogród zarośnięty jak dżungla.
Zaraz za furtką spostrzegłam rosnącą przy ścieżce kępę koniczyny (clover). Wewnętrzny impuls kazał mi zatrzymać się przy niej. I wyobraź sobie, Gilbercie, że obok moich stóp znalazłam trzy czterolistne koniczynki. Jakże nie wierzyć w tak dobry omen? Nawet Pringle'owie byliby wobec niego bezradni. Poczułam też, że urzędnik bankowy nie ma żadnych szans.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz