W „Rilli ze Złotego Brzegu” Dolina Tęczy jest ważnym, intymnym miejscem spotkań, zwierzeń, przywołanym prawie 60 razy. Enigmatyczny raczej opis zakłada, że czytelnik będzie znał pewne szczegóły miejsca (np. Drzewnych Kochanków, Białą Damę itp.) z poprzedniego tomu „Dolina Tęczy”. Pozwolę więc sobie przytoczyć opis z tegoż tomu:
„Nawet gdy wokół wiatr był ostry i mocny, tutaj zawsze było zacisznie. Wąskie, kręte, bajkowe ścieżki biegły tam i sam po obrośniętych mchem korzeniach świerków. Dzikie wiśnie, które w okresie kwitnienia pokrywały się białą mgiełką, porozrzucane były tu i ówdzie, kontrastując z ciemnym tłem świerków. Dnem doliny płynął mały strumyk o bursztynowej wodzie, w dalszym biegu kierujący się ku Glen. Wiejskie domostwa były jednak dość daleko; tylko na górnym krańcu doliny znajdował się mały zrujnowany, opuszczony domek, nazywany „starym domem Baileyów”. Nie był zamieszkany od wielu lat. Kamienny murek porośnięty trawą otaczał dom i stary ogród, w którym dzieci ze Złotego Brzegu zbierały fiołki i stokrotki oraz kwitnące czerwcu narcyzy. Resztę ogrodu porastał kminek, którego łany chwiały się w podmuchach letniego wieczornego wiatru niczym srebrne morze.
Południową część doliny zajmował staw, a za nim rozpościerały się purpurowiejące zachodem lasy, nad którymi górował pagórek z samotnym, starym, szarzejącym domostwem spoglądającym w dół na Glen i port. Pomimo bliskości wioski Dolinę Tęczy cechowała leśna dzikość i odludność, wabiące dzieci ze Złotego Brzegu.
Dolina pełna była miłych i przytulnych kotlinek, a największa z nich była ulubionym miejscem zabaw. Tutaj zebrali się tego szczególnego wieczoru. Kotlinkę porastał zagajnik młodych świerków z malutką trawiastą polaną w środku, dotykającą brzegu potoku. Nad strumieniem rosła srebrna brzoza, młoda, niewiarygodnie strzelista, którą Walter nazwał „Białą Damą”. Na tej polanie byli też „Drzewni Kochankowie”, jak Walter nazywał świerk i klon, rosnące tak blisko siebie, że ich konary były ze sobą nierozerwalnie splecione. Jim powiesił na Kochankach pęk starych dzwoneczków od sań, które dostał od kowala z Glen. Każda nawiedzająca dolinę bryza wydobywała z nich czarodziejskie tony."
Z innych opisów w tym i kolejnym tomie dowiadujemy się, że w Dolinie Tęczy było źródełko. Mieszany las oprócz świerków, klonów, brzóz i czeremchy tworzyły także jodły, sosny, rosnące przy starym domu Baileyów modrzewie i dzikie śliwki. Pod drzewami blisko strumyka bujnie rosły paprocie i dzika róża. W strumyku łowiono pstrągi pieczone na improwizowanym palenisku. Wiosną dzieci zbierały tu majowniki dla mamy, a jesienią niebieskie astry-michałki. Z opisu sądzić można, że był to zachowany skrawek bogatego w gatunki mieszanego lasu akadyjskiego.
Dla Jima i Waltera było to drogie sercu miejsce, niejako symbol Ojczyzny – „walczyli o to, aby te drogie stare miejsca, w których bawili się jako dzieci, były bezpieczne dla innych chłopców i dziewcząt”.
Patrząc na te opisy od strony botanicznej, możemy stwierdzić iż z pewnością większość wymienionych wyżej drzew, krzewów i ziół, to gatunki rodzime dla PEI, niespotykane w Polsce. Maud operuje jednak w większości nazwami rodzajowymi (jednostka taksonomiczna rząd wyższa niż gatunek): świerk, jodła, sosna itd. I chociaż te drzewa są nieco inne niż te nasz europejskie, dla zwykłego czytelnika są na tyle podobne, że dziwactwem tłumaczenia byłoby doprecyzowanie, że są to świerki czerwone, jodły balsamiczne czy sosny wejmutki itd. Gorzej jeżeli tłumacz zmienia swobodnie jodły na sosny czy świerki (co się dość często zdarza).
The area of Rainbow Valley today is our favourite place to have a picnic on the island. It is known as Cavendish Grove today.
OdpowiedzUsuń